Włodawianie nie poznają parku miejskiego. Jest w nim jakoś cicho, nic nie fruwa nad głowami, można w spokoju pójść na spacer, czy poodpoczywać na ławce. To zasługa pana z ptakiem, który nazywa się raróg górski. Do miasta ściągnął ich burmistrz, by przepłoszyć gawrony.
Ten cały raróg to właściwie młoda samiczka, która ze swoim właścicielem zawitała do Włodawy tylko w jednym celu – by przepłoszyć z parku miejskiego wielkie stado gawronów, które nie tylko generuje straszny hałas, ale czyni też wiele bardziej namacalnych szkód w postaci śmierdzących odchodów, które oblepiają wszystko, co znajduje się pod drzewami, na których gniazdują.
Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Nowego Tygodnia.
I „problem” tym razem dla powiatu.
Ciekawe te tytuły w naszej lokalnej prasie:
„Gawrony zwiały”
„Rąbnął w drzewo”
„Przyrżnął w płot”
Niegdyś jak Pan Wańka pracował, zbierając kryształ po śmietnikach, to używał bardziej górnolotnych słów.
I tak ku lepszemu idzie. Mogli przecież napisać:
„Gawrony spier….ły”
„Przypie….ł w drzewo”
czy „Jeb… ł w płot”
Nie pan Wańka zbierał kryształy,tylko pan Krzysztof B.
Pan Krzysztof to nie zbierał, on był jak biznesmen, miał ekipę którą woził samochodem.
Też mi problem gawrony. Ja mając identyczny problem poinformowałem o tym fakcie dzielnicowego a ten w try miga przegonił ptaki. Wystarczy ,że poinformują dzielnicowego bo ten zawsze znajdzie sposób na problemy które wydają się problemami trudnymi i z pozoru nie do rozwiązania.
Gawrony są źle, Gawronów nie ma tez źle – pojwbani jesteście