Miasto Włodawa ma 49% udziałów w Międzygminnym Związku Celowym, natomiast realnej władzy ma tylko 15%. Nie może zatem skutecznie przegłosować żadnego swojego pomysłu, gdyż inne samorządy mają zdecydowaną większość. Żeby było śmieszniej, miejscem-sercem MZC jest Zakład Zagospodarowania Odpadów, który mieści się również we Włodawie. – U nas smród i wywalanie kasy, a inni spijają śmietankę. No, głupie miasto znaleźli i na nim żerują – mówi jeden z miejskich radnych.
Tzw. związek śmieciowy to twór powstały z inicjatywy burmistrza Franciszka Gruszkowskiego, który rządził Włodawą w latach 2002-2006. Początkowo w skład MZC wchodziły niemal wszystkie gminy powiatu i kilka ościennych. Z czasem jednak, kiedy przyszło do płacenia składek, poszczególne samorządy wychodziły ze związku. Wolały gospodarką śmieciami zarządzać samodzielnie, niż oddawać to w skostniale struktury. Do dziś w MZC pozostały tylko trzy samorządy z powiatu włodawskiego oraz cztery ościenne.
Połowa rocznego kilkusettysięcznego budżetu MZC to składka miasta. Sześć pozostałych samorządów dokłada drugą połowę. Do końca poprzedniej kadencji kosztem było również wynagrodzenie przewodniczącego związku. Odkąd jednak funkcję burmistrza objął 16 miesięcy temu Wiesław Muszyński, wymyślił, żeby tę „fuchę” sprawowali poszczególni gospodarze gmin bez wynagrodzenia. – Zawsze to kilkadziesiąt tysięcy zł rocznie oszczędności – mówił. Wójtowie mieli tę funkcję sprawować rotacyjnie, każdy przez rok. Jednak jakoś dziwnie ostatnio na tym stanowisku „zasiedział się” trochę wójt gminy Podedwórze.
Pełną treść artykułu znajdą Państwo na stronie Nowego Tygodnia.
Jaka walka, o kolosa na glinianych nogach.
Niezły pomysł burmistrza. Ciekaw jestem, co miałby na ten temat do powiedzenia. Dlaczego autor artykułu nie poprosił o komentarz? Pozytywnie wpłynąłby on na cały tekst, który teraz wydaje się być niepełnym. Dobrze, że media stawiają pytania i wyszukują wątpliwości, tylko szkoda, jeśli nie dają żadnych odpowiedzi.